Wizyty w gabinetach lekarskich

Nikt nie jest niezniszczalny. Wie o tym dopiero ten, kto zaczyna podupadać na zdrowiu. Tak samo jak ja, zawsze silna, pełna energii, dziwiłam się koleżankom, które co jakiś czas odwiedzają specjalistów. Myślałam sobie ”jakoś mnie nigdy nic nie jest”. No i się doczekałam.

Od gabinetu, do gabinetu

Przydało i mnie odwiedzać co jakiś czas specjalistyczne gabinety lekarskie, bo zaczęłam chorować. Odporność zaczęła mi słabnąć, co jakiś czas łapałam jakieś infekcje. Byłam też u endokrynologa, i okazało się, że mam nadczynność tarczycy. U neurologa też byłam i u pulmonologa. Jak się zaczęło sypać, to wszystko. Jednak muszę przyznać, że mimo tego kiepskiego stanu zdrowia, nie jestem aż taka niezadowolona. Dużo się zmieniło w służbie zdrowia ostatnimi laty. Zaczynają dbać o pacjentów, i widać tutaj fachową opiekę. Nie robią wszystkiego byle jak najszybciej odprawić pacjenta z kwitkiem. Dokładnie sprawdzają krok po kroku wszystko, wysyłają do następnych lekarzy. Wystrój gabinetów również się polepszył. Nie mam nic do zarzucenia, sprzęty są nowe, jest czysto i przestronnie. Wszystko teraz jest skomputeryzowane i wszelkie dane nie mogą się już zgubić, bo są zapisywane w systemie, a nie na kartkach, i potem trzeba szukać mojego nazwiska pół godziny. Pamiętam, że bardzo wtedy się cieszyłam, że nie muszę chodzić do lekarzy, i odczuwałam nawet przed nimi lęk. Teraz jest zupełnie inaczej, faktycznie zależy im na tym, aby wyleczyć, i mają o wiele więcej fachowej wiedzy. Najbardziej jednak lubię poczekalnię. Ze świeżymi kwiatami, subtelnym radiem i gazetkami do poczytania w oczekiwaniu.

Ze zdrowiem nie ma żartów. Gdy jesteśmy zdrowi, to nie doceniamy tego. Dopiero w chorobie widzimy, jakie mieliśmy szczęście. Każdego może dopaść jakieś choróbsko.