Tenis, to sport którego nie doceniałem, nie rozumiałem, a przez przypadek polubiłem. Odkąd nasza firma, która ma swoją główną siedzibę w Warszawie wynajmuje korty tenisowe, a my mamy darmowe karnety, w każdy weekend jadę na kilka godzin by pograć z przyjaciółmi bądź bratem Andrzejem.
Czy córce tenis się spodobał?
Tak było i w tą sobotę. Zmęczony udałem się do szatni. Gdy z niej wychodziłem podszedł do mnie instruktor tenisa z Warszawy z którym ostatnio rozmawiałem na temat tenisa dla dzieci. Zapytała mnie: jak córka przyjęła informacje, że nauka tenisa dla niej może zacząć się za dwa lata? Opowiedział, że jest jej smutno, ale że wiadomo iż za jakiś czas zapomni, ale na pewno gdy będzie chciała się uczyć gry w tenisa to przyprowadzę ją tutaj. Widziałem kilka lekcji jakie udzielają dzieciom i wierzę , że ich szkoła tenisa będzie dla niej najlepsza, a ja przy okazji będę mógł też pograć. Tenis to w końcu moja pasja. Już miałem odchodzić gdy instruktor zaproponował mi coś interesującego. Gdy wróciłem do domu moja córka już spała. W niedzielny poranek po śniadaniu zapytałem ją czy nadal interesuje ją tenis dla dzieci? Zobaczyłem zainteresowanie w jej oczach, ale nadal była na mnie zła. Nie wiem czemu tylko na mnie, a nie na swoja mamę, ale mniejsza z tym. Na moje pytanie kiwnęła głową i wtedy opowiedziałem jej o spotykaniu z instruktorem i o jego propozycji. Otóż mogłaby chodzić na zajęcia, ale dla maluchów czyli przyszłych uczniów szkoły tenisa. Na początek dostałaby takie same ubranka jak uczniowie, ale na włosach nosiłaby inny kolor opaski.
Mogłaby obserwować naukę gry, podawać piłkę która wyleci poza boisko tenisa i raz w miesiącu popodbijać piłeczkę kilka razy. Tak jak sądził instruktor nie spodobało jej się to. Miałem wtedy puścić jej mecz Agnieszki Radwańskiej i pokazać jakie duże dzieci podają piłeczki z bocznej linii.