Cięcie metalowej blachy na strychu

Cięcie metalowej blachy

Na strychach starych domów znajdują się różne rzeczy. Kiedy przeprowadziłem się na warszawski Wilanów do domu po babci, miałem na głowie tyle spraw, że przez pół roku nie wszedłem na strych. Dom był wystarczająco duży, żeby pomieścić wszystkie moje rzeczy, nie było więc potrzeby szukać dodatkowego miejsca.   

Metalowe blachy na strychu

Cięcie metalowej blachyKiedy w końcu wybrałem się zobaczyć, co się tam znajduje, odkryłem wiele ciekawych rzeczy, które udało mi się twórczo wykorzystać. Pierwszą rzeczą, jaka rzuciła mi się w oczy, były wielkie, metalowe blachy, na cztery metry długości i dwa wysokości każda. Nie mam pojęcia, po co babcia trzymała takie rzeczy na strychu i skąd je miała, ale zupełnie mnie to nie zdziwiło. Zajęty byłem bowiem zastanawianiem się, jak tak wielkie blachy znalazły się na strychu. Samo pomieszczenie owszem, jest dość spore, ale wejście ma może metr przekątnej, a okna są jeszcze mniejsze. Pamiętam, że jako nastolatek często bawiłem się na tych strychu i nigdy nie widziałem tych blach. Poza tym nie mam pojęcia, skąd babcia je miała. Być może wcześniej stanowiły konstrukcję ściany, a później zostały wyjęte? To jednak mało prawdopodobne, bo ściany wyglądają na nienaruszone. Mniejsza z tym – większy kłopot sprawiało mi ich wyjęcie. Musiałem znaleźć firmę, która wykonuje cięcie laserem w Warszawie i zaprosić ją na swój strych. Tam miły pan z profesjonalnym sprzętem pociął mi blachy na większe kawałki. Tak przygotowane blachy udało mi się wynieść ze strychu. A że właśnie budowałem domek dla dzieciaków na podwórku, bardzo mi się przydał taki materiał – posłużył do uszczelnienia dachu.

Na strychu babci znalazłem także kilka innych ciekawych rzeczy, a pan od cięcia laserem odwiedzał mnie jeszcze dwa razy. Rozumiem sterty zabawek, ubrań, naczyń, sprzętów domowych, stare maszyny do pisania, książki, listy, buty, kartony – ale wielkie blachy, których nikt normalny nie byłby w stanie wnieść na strych, do dziś pozostają zagadką.